Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 17

*oczami Harry'ego*

Idę przez park, widzę Niall'a, więc do niego podchodzę. Jednak gdy podszedłem bliżej, wydawał się bardzo przerażony.
-HARRY UCIEKAJ! ONI CHCĄ NAS ZABIĆ!
-O czym ty mówisz Niall?
-UCIEKAJ HARRY! ONI TU SĄ! - Niall złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą, żebym uciekał. Zacząłem więc biec za nim. Nie wyglądał, jakby żartował. Biegliśmy w stronę mojego domu, bo było najbliżej. Serce strasznie mi łomotało, ale dlaczego, kiedy odwracam w biegu głowę, nikogo nie widzę?
-SZYBCIEJ, BO NAS DOGONIĄ! - Horan dalej się darł.
-Ale Niall, tam nikogo nie ma!
-Dlaczego ich nie widzisz?
Właśnie, dlaczego ich nie widzę? Wbiegliśmy do mojego domu, zamknąłem drzwi i pobiegłem za moim Niall'em na górę. Zamknąłem na klucz drzwi i spojrzałem na niego. Wow. Na prawdę był przerażony. Siedział na moim łóżku, więc do niego podszedłem, usiadłem obok i go przytuliłem.
-Harry oni tu są. Zabiją nas.
-Nie rozumiem. Tutaj nikogo nie ma.
I nagle i tak już roztrzęsiony Niall zaczął krzyczeć, a w pokoju zrobiło się tak ciemno, że to aż niemożliwe. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi, które nagle z hukiem się otworzyły i do pokoju wefruneły jakieś stfory!
-AAA - krzyknąlem i otworzyłem oczy. Zapaliłem lampkę nocną stojącą na półce obok łóżka. Mój oddech był płytki i szybki. Ten sen był tak realny, że nie wiedziałem już, czy to prawda, czy nie. Ale Niall'a przy mnie nie było. Czyli to był sen. Pomału się uspakajałem, ale mam złe przeczucia. Biorę telefon, nadal zdyszany i dzwonię do mojego chłopaka. No odbierz, proszę Niall, odbierz ten cholerny telefon.
-Harry? Jest 2 w nocy...
-Wiem, przepraszam. Chciałem sprawdzić, czy wszystko w porządku. - trochę się uspokoiłem, gdy usłyszałem jego głos.
-Coś się stało? - Niall brzmiał tak zaspale, że mogłoby się wydawać, że ciągle śpi.
-Nie, wszystko dobrze. Widzimy się w szkole?
-Tak. Dobranoc.
-Kocham cię. Dobranoc.
Rozłączyłem się i odłożyłem telefon. Przez chwilę poczułem się, jakby mój dom, Niall, ja, wszystko było na prawdę jakieś nawiedzone.


Rano w szkole byłem szczęśliwy, kiedy zobaczyłem Niall'a całego, zdrowego i uśmiechniętego. W ogóle ostatnio byłem bardzo szczęśliwy. Pomijając koszmary, które śnią mi się coraz częściej. Zacząłem się nawet zastanawiać, czy to nie jakaś przepowiednia. Wiem, chyba trochę przesadzam, ale sądzę, że każdy by tak o tym myślał.
-Niall?
-Tak Harry?
-Jaką lekcję teraz mamy?
-Oh daj spokój. Wiem że chcesz powiedzieć mi zupełnie coś innego. - blondyn uśmiechną się szeroko.
-No dobra. Kocham Cię. - powiedziałem i pocałowałem go w policzek, także z uśmiechem. Uwielbiałem jego policzki. Wszyscy zazwyczaj mówią o ustach czy oczach. Oczywiście Horan ma wspaniałe oczy i usta, ale policzki są ponad wszystko inne. Nadają mu takiego uroku.
-Ostatnio wydajesz się bardzo zamyślony. - powiedział Ni.
-Bo myślę o tobie. - nie chciałem mu na razie mówić o koszmarach. To tylko straszne sny, nic nadzwyczajnego.
-A teraz tak serio, jaką mamy lekcję?- zapytałem ponownie.
-Teraz chyba angielski.
-No cóż, to przynajmniej nie matma. Choćmy. - złapałem go za rękę i poszliśmy do klasy. W środku było już kilka osób. Nasi przyjaciele i akurat ci, którzy nie chciałbym żeby tu byli, akurat ci, co zawsze się nas czepiają. Nie mówię w sumie o mnie, ale o moim chłopaku. Widzę jak źle znosi zaczepki i to mnie boli najbardziej.
-Hej. - przywitałem się radośnie z Liam'em, Lou i Zayn'em - co oni tutaj robią, tak wcześnie? To nie jest normalne.
-Nie mam pojęcia, ale tak, to podejrzane. I cały czas się na nas patrzą. - wyjaśnił Liam, gdy zapytałem o Daniel'a i Luke'a ( to ci, co zaczepiają mojego Niall'a ). Po chwili zabrzmiał dzwonek na lekcje i pozostała część klasy razem z nauczycielem weszli do pomieszczenia. Zaczęła się lekcja. Oczywiście siedziałem obok Niall'a i zamiast skupić się na lekcji, rysowaliśmy sobie nawzajem serduszka w zeszytach. To było strasznie urocze. Cały zeszyt miałem w arcydziełach Ni zamiast w notatkach. Pomińmy fakt, że dostaliśmy uwagi za 'nieuważanie na lekcji oraz niszczenie cudzych rzeczy dziwnymi rysunkami.' Zabawna sytuacja.

Na przerwie ja i Niall wyszliśmy na zewnątrz. Usiedliśmy w naszym ulubionym miejscu. Jednak spokój nie trwał długo, gdyż podeszli nasi 'prześladowcy'.
-Odczepcie się - powiedziałem od razu.
- Ale my nic nie chcemy. No chyba, że zrobić sobie zdjęcie z pedałkami. - zaśmiał się Luke i reszcie też zrobiło sie wesoło. Tego, co się później stało, nawet mój anioł stróż nie mógł się spodziewać. Niall nagle wstał, więc stanąłem przy nim.
- Jasne, czekaj, przyprowadzę swój rower i będziesz mógł sobie zrobić to zdjęcie.
Wtedy wszyscy zaniemówili, ten Niall, który nigdy nic nie mówił, tylko po prostu wbijał wzrok w podłogę i odchodził, nagle tak się postawił.
-Nia musisz przyprowadzać mi roweru. Wystarczycie mi wy.
-Wiesz co? - w tym momencie Niall podszedł do Luke'a tak blisko, że ich twarze były od siebie oddalone o zaledwie 10 centymetrów - Wal sie.
Horan odwrócił się do mnie. Cmoknął w policzek i wziął za rękę.
-Choć słońce, mamy randkę na tej lekcji, nie możemy się spóźnić.
Podem tak po prostu odeszliśmy, jak gdyby nic się nie stało, a Luke i Daniel stali tam, gdzie ich raczyliśmy pożegnać. Widać, że ich wmurowało, i nie tylko ich, bo ja też byłem pod ogromnym wrażeniem. W końcu Horan się im postawił. Całe życie na to czekałem.



-------------------------------------------------------------
Dlaczego nikt nie komentuje? Nie podoba się Wam? Co o tym sądzicie? Czy ktoś w ogóle czyta skarby?
~hahamery

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz