Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 3 listopada 2015

Rozdział 27

*oczami Niall'a*
Powoli mijały dni, a ja coraz bardziej oswajałem się z myślą, że to wszystko ze strony Harry'ego było tylko jakimś głupim zauroczeniem. Nawet nie próbował mnie przeprosić czy wyjaśnić całej tej sprawy. W sumie byłem tego ciekawy i przyznam się, że oczekiwałem na cokolwiek z jego strony.
-Niall! Rusz swoje pośladki!
Usłuszałem krzyk mamy. 
-Alee mamoo! - zajęczałem i w głowie już szukałem jakiejś wymówki, aby zostać w domu. Ostatnio często mi się to udaje, nie to, że chcę unikać chodzenia do szkoły, ale aktualnie byłem w takim dołku, że nie mam ochoty nawet na... Nie mam ochoty na nic. 
-Żadne ale. Wierzę w ciebie synu, dasz radę. A teraz wstawaj i ubieraj się bo będziesz spóźniony, a kolejnych godzin ci nie usprawiedliwię.
Przewróciłem oczami i powoli wstałem z łóżka. Przeciągnąłem się, przetarłem dłońmi oczy, ziewnąłem i powolnym krokiem podszedłem do szafki z ubraniami. Wziąłem pierwszą lepszą koszulkę i jakieś jeansy. Nałożyłem na to bluzę, wziąłem plecak, telefon i poszedłem do kuchni. Poszedłem jeszcze do łazienki, a potem wyszedłem z domu. Przez chwilę rozwarzałen nad pójściem na wagary, ale raczej bardziej niż nauki nie chciałbym kłótni z mamą. A może to jest dobry pomysł, żeby tam iść, może Harry nareszcie coś powie. Pewnie nakrzyczę na niego, żeby się odczepił i pójdę dalej przed siebie, ale może jednak nie? Nie chcę go widzieć, ale chcę. Czy ktoś rozumie mój problem? W mojej głowie to wszystko zakańcza się happy endem, ale na razie wszystko idzie w przeciwną stronę. 
Gdy wszedłem do szkoły, od razu zostałem zgarnięty przez Liam'a. 
-Co tam Nialler? - zarzucił ramię na moją szyję. 
-To zależy.
-Od czego?
-Sam nie wiem. - odparłem bez senu. Nagle na korytarzu były słychać śmiechy grupki uczniów.
-Patrzcie! Gejusek ze złamanym sercem!
Stanąłem i zapytałem wzrokiem, o co im do cholery chodzi.
-To jakiś koszmar.
-Taa wiem. Harry'ego nie ma przez to w szkole od dwóch dni. 
-Co? Dziś też go nie ma?
-A co? Chciałeś mu przebaczyć? 
-Nie. Ale szczerze? Chciałbym posłuchać co ma do powiedzenia. 
W tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcję, więc poszedłem na biologię, a Liam na lekcje polskiego.
Lekcja, jak zwykle dłużyła się niesamowicie. Robiłem jakieś głupie rysunki w zeszycie, nawet nie słuchałem nauczycielki. Narysowałem małe serduszko, a potem w nim literkę H. Wtedy sobie uświadomiłem, jak tęsknię za byciem z nim. To byłoby piękne, gdyby nagle się tutaj pojawi...
-Niall, ty na pewno wiesz.
Podniesłem głowę i mój wzrok skrzyżował się ze wzrokiem nauczycielki. Najpierw próbowałem odtworzyć w moim mózgu to, o czym była lekcja i o co mogła pytać ukochana Pani Keley, bo może jednak coś usłyszałem i znam odpowiedź. Po chwili jednak poddałem się. Wzięłem do ręki plecak, zeszyt z ławki, przeprosiłem i wyszedłem z klasy. W moich oczach zebrały się łzy. Na korytarzu słychać było czujeś kroki, ale nie przejąłem sie tym, że to prawdopodobnie jakiś nauczyciel, przez którego wyląduję w gabinecie dyrektora za moje zachowanie.
-Niall zaczekaj! 
Zatrzymałem się nagle, bo to nie był nauczyciel tylko...
-Harry? Podobno nie ma cię w szkole.
-Trochę sie spóźniłem. - spojrzał na mnie. - albo w sumie przyszedłem w idealnym momencie. 
Styles nie miał plecaka, czyli nie przyszedł tu na lekcje. W innej sprawie? Ale po co, to jest szkoła. Przyszedł dla mnie? Ale... Liam. 
-Pozwól mi wytłumaczyć proszę cię.
Stałem i patrzałem na niego. Nic nie mówił.
-Nie.. Ty nie krzyczysz? Nie idziesz sobie?
Wzruszyłem ramionami i skrzyżowałem je na klatce piersiowej.
-No dobra, cholera.. To po kolei. - Harry wytarł spocone dłonie w spodnie.
*oczami Harry'ego*
Cholera, ale się denerwują. Od tego zależy wszystko. Ręce strasznie mi się pocą. Harry, weź się w garść. Przełknąłem ślinę i spojrzałem Niall'owi w oczy. Wyglądał tak przerażająco, widać że czekał na wytłumaczenie, ale wyglądał też pięknie.
-Amy.. Ona chciała tylko, żebym jej pomógł z chemii bo czegoś nie rozumiała, ale potem coś mi wpadło do oka i ona mi pomogła. Potem mnie pocałowała, a ja nie chciałem ale.. Już sam nie wiem.. - chciałem się rozpłakać. To tak głupio brzmi. 'Coś wpadło mi do oka i Amy mi pomogła a potem się pocałowaliśmy'. Co to w ogóle ma być? Jak tłumaczenie się jakiegoś dziecka...
-Nie wiem, nie mam pojęcia, jak ci to wytłumaczyć, bo tego się nie da zrobić. Jestem winien i nie zasługuję na ciebie. Przez ten czas próbowałem wymyślić, jak cię przeprosić, ale nadal nie mam pojęcia. Ja nawet nie wiem czemu to zrobiłem. Ja cię tak kocham Niall, ale ty powinieneś być z kimś lepszym, niż z takim gównem jak ja. Przepraszam. Zrozumiem, jeśli teraz nie chcesz mnie już więcej widzieć. - patrzałem na blondyna, który też patrzył na mnie, tylko że on wyglądał tak, jakby miał dość mojej głupiej gadaniny i jakby tylko czekał na koniec, a mi pękało serce. Wtedy rozległ się dzwonek na przerwę i na korytarzy zaczęło sie robić tłoczno. Spojrzałem w dół, odwróciłem się i ruszyłem przed siebie. Gdy byłem już w połowie drogi do wyjścia, zostałek zatrzymany. Ktoś, to znaczy oczywiście że Niall dogonił mnie i rzucił się na mnie od tyłu. Moje serce przestało bić na sekundę z przerażenia, ale po chwili się uśmiechnąłem i położyłem dłonie na ramiona Horana owinięte wokół mojej klatki piersiowej.
-Jesteś największym idiotą, jakiego spotkałem. Nigdy więcej, bo drugi raz ci tak łatwo nie pójdzie z przeprosinami. 
Odwróciłm się do niego przodem.
-Dziękuję ci. - powiedziałem i przyłożyłem moje usta do jego policzka. Wtedy znowu usłyszałem te okropne żarty na nasz temat.
-Ooo jak romantycznie! Mam nadzieję że wasze dzieci też będą gejuskami! Rodzina gejusków awww! - ktoś krzyknął, ktoś wybuchł śmiechem, ktoś zaklaskał. Niall jednak w ogóle sie tym nie przejął. Wziął mnie za rękę, wtedy były gwizdy i okrzyki radości. Skierowaliśmy się z Horanem do wyjścia ze szkoły, widziałem kontem oka, jak mój aniołek, mały, słodki kwiatuszek pokazuje tym homofobom środkowy palec. 'Kto by się spodziewał, że Niall potrafi być taki niegrzeczny' pomyślałem i uśmiechnąłem się pod nosem. Otworzyłem przed blondynem drzwi i przepuściłem go, a potem poszliśmy na spacer, bo żaden z nas nie zamierzał już uczestniczyć w dzisiejszych lekcjach.


Prawdopodobnie ostatni roździał, następny będzie epilog. I oczywiście happy end musi być haha. Przepraszam za błędy, rozdział był pisany na telefonie. :)
//hahamery

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz